poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Szwabski dialekt - Bukowiec - Königsbach - Łaznowska Wola - Grömbach - Grünberg - Zielona Góra - Litzmannstädter Zeitung - 1942

 

Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1942-06-03 Jg. 25 nr 153

                                                        Szwabia niedaleko Łodzi

Dialekt i historia osadnictwa w szwabsko-reinlandzko-frankońskich wioskach w pobliżu Łodzi

    W ostatnich miesiącach pojawiło się wiele ważnych nowości w literaturze naszego regionu. Po raz pierwszy ukazało się studium jednego z wielu dialektów naszej ojczyzny: książka Michaela Schmita "Mundart und Siedlungsgeschichte der schwäbisch-rheinfränkischen Dörfer bei Litzmannstadt" (dialekt i historia osadnictwa szwabsko-reńsko-frankońskich wsi w pobliżu Litzmannstadt) (N. G. Elwertsche Verlagsbuchhandlung [G. Braun] w Marburgu). Nie jest zbyt dobrze znane, że w różnych rejonach naszej bliższej ojczyzny ludność zachowała, mimo obcego środowiska, dialekt, który przywiozła ze sobą ze starej ojczyzny około półtora wieku temu. Najbardziej znanym faktem jest to, że Niemcy z Königsbach mówią po szwabsku. Michael Schmit, były dyrektor byłego niemieckiego gimnazjum dla dziewcząt w Łodzi, udowadnia w swojej książce "German Dialect Geography, Reports and Studies on G. Wenker's Language Atlas of the German Empire", że mieszkańcy Sulzfeld i protestanckiej parafii Andrespol, którzy rzekomo nie mówią już tym dialektem, mówią nim jednak. I dotyczy to również młodzieży. Schmit rozróżnia dwie grupy dialektów: grupę Königsbacher i grupę Neu-Sulzfelder. Do pierwszej grupy należą mieszkańcy Königsbach (Bukowiec) i Grünberg (Zielona Góra) oraz kilka rodzin z Grömbach (Łaznowska Wola), a do drugiej oprócz Neu-Sulzleld (Nowosolna) także Ober-, Unter- i Nieder-Wiontschin (Wiączyń) z Sonsietschno (Sasieczno). Chociaż mieszkańcy tych wiosek są ogólnie nazywani Szwabami, większość z nich pochodzi z północnej części Badenii, pierwotnie frankońskiego obszaru, gdzie podstawą używanych dialektów jest frankoński, ale które wykazują mniejsze lub większe wpływy szwabskie. Na podstawie licznych próbek językowych (także przysłów, idiomów, pieśni, zagadek i dowcipów) Schrott bada dialekty wymienionych osad i dochodzi do wniosku, że generalnie odpowiadają one dialektom ziemi pierwotnej, mimo drobnych odstępstw. Idiom grupy Königsbacher brzmi nieco szerzej niż krótszy idiom Sulzfelderów. 

Półtora raza więcej miejsca zajmuje opis historii osadnictwa tych wsi. Schmit opisuje emigrację z południowych Niemiec do południowych Prus na podstawie dokumentów, z których część reprodukuje we fragmentach (ponieważ Prusy nie były wówczas zbyt gęsto zaludnione, rząd pruski zlecał rekrutację emigrantów w przeludnionych południowoniemieckich landach Wirtembergii, Badenii, Palatynatu i francuskiej wówczas Alzacji), a następnie przedstawia początki wsi: Grömbach, Neu-Sulzfeld, Wiontschln, Königsbach i Grünberg. Autor wskazuje, powołując się na dokumenty, że to nie względy militarne i strategiczne (jak zawsze twierdzili Polacy) skłoniły rząd pruski do osiedlania niemieckich chłopów w Prusach Południowych, ale chęć poprawy kultury gleby w tym całkowicie zaniedbanym kraju. W tamtych czasach polski chłop jadał wołowinę tylko w dni świąteczne lub w przypadku konieczności nagłego uboju chorego zwierzęcia. Ale on znał tylko białą kapustę, rzepę i ziemniaki. Sama uprawa warzyw była mało znana poza Warszawą. Polski pług nie usuwał perzu, a wąskie grządki sprawiły, że co ósmy akr został utracony. Użycie kosy nie było tu znane. Polscy rolnicy śmiali się, gdy niemieccy osadnicy nawozili ich łąki. Naprawdę trudne pierwsze lata osadników, które spowodowały, że niektórzy uciekali z polany, są szczegółowo opisane przez autora. Publikacja list kolonistów z ich rodzinnymi gminami jest szczególnie ważna dla badań genealogicznych. j . Należy mieć nadzieję, że ta cenna praca, świadcząca o ogromnej pracowitości i wielkim poświęceniu, spotka się z należną jej uwagą najszerszych kręgów. Adolf Kargel 



Schwäbisch unweit von Litzmannstadt

Mundart und Siedlungsgeschlchte schwäbisch-rheinfränkischer Dörfer bei Litzmannstad

Die letzten Monate haben das Schrifttum unseres Heimatgebiets um einige wesentliche Neuerscheinungen vermehrt. Zum ersten Male ist jetzt auch eine Untersuchung über eine der vielen Mundarten unserer Heimat erschienen: das Buch von Michael Schmit „Mundart und Siedlungsgesrhichte der schwäbisch-rheinfränkischen Dörfer bei Litzmannstadt" (N. G. Elwertsche Verlagsbuchhandlung [G. Braun] in Marburg). Es ist nicht allzu bekannt, daß in verschiedenen Gegenden unserer engeren Heimat die Volksgenossen sich die Mundart, die sie vor rund anderthalb Jahrhunderten aus der alten Heimat mitgebracht haben, trotz der fremden Umgebung erhalten haben. A m bekanntesten noch ist die Tatsache, daß die Königsbacher Deutschen schwäbisch sprechen. Michael Schmit, der frühere Direktor des einstigen Lodscher Deutschen Mädchengymnasiums, weist in seinem im Rahmen der „Deutschen Dialektgeographie, Berichte und Studien über G. Wenkers Sprachatlas des Deutschen Reichs" erschienenem Buch nach, daß darüber hinaus auch die Sulzfelder Volksgenossen und die aus der evangelischen Pfarrgemeinde Andrespol, die angeblich keine Mundart mehr sprechen, diese sehr wohl beherrschen. Und zwar auch die Jugend. Schmit unterscheidet zwei Mundartgruppen die Königsbacher und die Neu-Sulzfelder Gruppe. Zu der erstgenannten Gruppe gehören die Bewohner von Königsbach und Grünberg sowie einige Familien aus Grömbach, zu der zweiten Gruppe außer Neu-Sulzleld noch Ober-, Unter- und Nieder-Wiontschin mit Sonsietschno. Wenn die Bewohner dieser Dörfer auch allgemein als Schwaben bezeichnet werden, so stammen doch die meisten ans dem Norden Badens, einem ursprünglich fränkischen Gebiet, in dem die Grundlage der dort gesprochenen Mundarten das Fränkische ist, die aber mehr oder weniger schwäbische Einflüsse zeigen. An Hand zahlreicher Sprachproben (auch Sprichwörter, Redensarten, Lieder, Rätsel und Scherzfragen) untersucht Schrott die Mundarten der genannten Siedlungen und gelangt zu dem Ergebnis, daß sie mit denen des Stammlandes trotz kleinerer Abweichungen Im allgemeinen übereinstimmen. Die Redeweise der Königsbacher Gruppe klingt etwas breiter als die kürzere Sprechwelse der Sulzfelder.

Anderthalbmal so viel Raum beansprucht die Darstellung der Siedlungsgeschichte jener Dörfer. Schmit schildert an Hand von Dokumenten, die er zum Teil auszugsweise wiedergibt, die Auswanderung aus Süddeutschland nach Südpreußen (da Preußen damals nicht allzu stark bevölkert war, ließ die preußische Regierung in den übervölkerten süddeutschen Staaten Württemberg, Baden, der Pfalz und das damals französische Elsaß Auswanderungslustige werben) allgemein und gibt dann eine Darstellung der Anfänge der Dörfer: Grömbach, Neu-Sulzfeld, Wiontschln, Königsbach und Grünberg. Der Verfasser weist unter Anführung von Urkunden r.ach, daß nicht militärische und strategische Erwägungen (wie die Polen immer behaupteten) die preußische Regierung veranlaßte, in Südpreußen deutsche Bauern anzusiedeln, sondern der Wunsch, die Bodenkultur In dem völlig verwahrlosten Land zu heben. Der polnische Bauer aß damals nur an hohen Festtagen Rindfleisch oder wenn er ein krankes Tier notschlachtete. Aber er kannte nur Weißkohl, Rüben und Kartoffeln. Der eigentliche Gemüsebau war außer in Warschau kaum bekannt. Der polnische Pflug beseitigte die Quecken nicht. Durch die üblichen schmalen Beete ging von acht Morgen einer verloren. Der Gehrauch der Sense war hier unbekannt. Die polnischen Bauern lachten, als die deutschen Siedler ihre Wiesen düngten. Die wirklich schweren ersten Jahre der Siedler, die manchen zum fluchtartigen Verlassen der Rodung veranlaßten, werden vom Verfasser sehr eingehend geschildert Die Veröffentlichung der Listen der Kolonisten unter Anführung der Heimatgemeinden derselben ist besonders für die Sippenforschung, wichtig. j . Das von sehr viel Fleiß und großer Helmetllebe zeugende wertvolle Werk ist die gebührende Beachtung weitester Kreise zu wünschen. Adolf Kargel


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz