Jak
wcześniej obiecałem zamieszczam następne materiały dotyczące
Kołomyi. Są to artykuły zamieszczane w łódzkiej prasie w okresie
międzywojennym. Okazuje się, że wydarzenia w Kołomyi były
obserwowane z zainteresowaniem i opisywane. Zebrał mi się pokaźny
zbiorek przy okazji poszukiwań innych tematów. Jest tam różna tematyka, miłość, wypadki, napady,
także morderstwa...
Echo. 1937-04-11 R. 13 nr 100
KOŁOMYJA , 11.4. - W Kołomyi rozegrał się przy ul. Krynicznej krwawy dramat erotyczny. Niejaka Eugenia Benesz, panna nie ciesząca się od dawna dobrą sławą dowiedziała się, że jej kochanek, Michał Harawczuk, zdradza ją z jej przyjaciółką, Niemkowską. Nad ranem udała się do jego mieszkania przy ul. Krynicznej i mając własny klucz do bramy, weszła niespodzianie. Zastała oboje pogrążonych we śnie. Spodziewając się prawdopodobnie, że będzie świadkiem takiej sytuacji, uzbroiła się już. wcześniej w ostry toporek i tym toporkiem zadała szereg strasznych razów niewiernemu kochankowi. Na krzyk Niemkowskiej zbiegli się sąsiedzi, którzy z trudem tylko oderwali rozwścieczoną kobietę od krwawego dzieła. W stanie bardzo ciężkim odwiozło pogotowie ratunkowe Harawczuka do szpitala.. Beneszówna sama zgłosiła się w komisariacie policyjnym, gdzie po poddaniu jej wstępnemu przesłuchaniu , została aresztowana. Epilog dramatu miłosnego rozegra się przed sądem.
=========================================================================
Echo. 1938-02-18 R. 14 nr 49
Z Kołomyi donoszą:
Przed Sądem Okręgowym w Kołomyi toczyła się rozprawa karna orzedwko 2ó-letnientu Jurze Pasternakowi z Godów pod Kołomyją, oskarżonemu o pozbawienie wolności pięknej dziewczyny tamtejszej Marii Melniczuk.
Pasternak i Melniczukówna byli przez dłuższy czas zaręczeni i niebawem miał sie odbyć ślub. Tymczasem Melniczukówna, otoczona stale rojem adoratorów, zmieniła swe upodobania i zaręczyła się ze Stefanem Hryhorczukicm, bardzo zamożnym gospodarzem z Bani Berezowa, a Pasternakowi oświadczyła, że go już nie kocha.
Dnia 7 sierpnia ubiegłego roku Pasternak poprosił swą byłą narzeczoną o ostatnią rozmowę. Powoli specerując doszli do kościółka, a następnie za namową Pasternaka weszli do dzwonnicy kościelnej, gdzie nagle P. zatrzasnął drzwi, zamknął je na klucz i oświadczył dziewczynie, że mu tu musi przyrzec, iż zerwie z Hryhorczukiem zarzęczyny i wróci do niego... Przez trzy godziny trzymał dziewczynę w zamknięciu, choć go błagała, by ją uwolnił. Nagle zabrzmiał dzwon kościelny. Zdziwieni i zaniepokojeni mieszkańcy Godów pospieszyli do dzwonnicy przekonani, źe stało się jakieś nieszczęście. Wówczas dziewczyna głośno poczęła wołać o pomoc. Przed dzwonnicą znaleźli się także bracia Melnicznkówny, którzy poznali głos siostry' i wyłamali drzwi, wiodące do dzwonnicy.
Tłum usiłował nawet Pasternaka zlinczować...
Przed Sądem tłumaczył oskarżony, że dziewczyna dobrowolnie znalazła się na dzwonnicy i mogła ją w każdej chwili opuścić. Sąd był tego samego zdania i oskarżonego uniewinnił.
========================================================================
Echo. 1937-12-15 R. 13 nr 349
Z Kołomyi donoszą: Przed Sądem Okręgowym w Kołomyi toczył się proces karny przeciwko 25-letniemu Prokopowi Stefurakowi, oskarżonemu o uprowadzenie nieletniej wbrew woli rodziców. W Sopowie pod Kołomyją mieszka bogata rodzina Filipów; 16-letnia córka Filipowa, Zofia, zakochała się w przystojnym, choć biednym, mlodzieńcu, obecnie oskarżonym Stcfuraku. Przez kilka miesięcy trwały bliskie stosunki między młodymi ludźmi. W rezultacie przyszło na świat dziecko. Mimo to rodzice Filipówny nic zgodzili się na ślub. Wobec tego córka ich uciekła z domu i zamieszkała u Stcfuraka. Przy pomocy policji jednak dziewczynę sprowadzono do domu, skąd po krótkim czasie znów jednak uciekła do Stefuraka. Stefurak, który dziewczynę kocha, błagał rodziców, by udzielili zezwolenia na ślub córki. Nadaremnie! Ostatnio nawet sporządzili przeciw Stefurakowi doniesienie karne o porwanie ich córki. Na rozprawie 16-letnia Zofia oświadczyła, że przebywa u Stefuraka z własnej woli. Wyszło też na jaw, że sąd nadopiekuńczy, do którego się zwrócili młodzi ludzie, udzielił im zezwolenia na ślub wbrew woli rodziców, którzy mogą Stefurakowi zarzucić tylko jedno: że jest biedny. Sąd uniewinnił Stefuraka.
=========================================================================
Echo. 1933-12-24 R. 9 nr 355
Z Kołomyi donoszą: Uczeń kołornyjskicj szkoły handlowej E, zakochał się w starszej od siebie o 12 lat nauczycielce szkoły powszechnej w jednem z miasteczek powiatu kołomyjskiego, pani M. która się młodemu uczniowi w uczuciach od wzajemniała choć miała męża i rozumiała całą niedorzeczność takiego stosunku.
Kiedy E. wyjechał do Kołomyi pisali do siebie listy. Gospodyni mieszkania w Kołomyi w którcm E. się ulokował na stancji pewnego razu przeglądając z kobiecej ciekawości jego szkatułkę, znalazła owe „gorące"' listy. Również przeczytał je pasierb gopodynl Tymoczko, który je zabrał i napisał do nauczycielki list następującej treści: „szanowna Pani! Proponuję Pani czysty interes nie żadeu szantaż. Jestem w posiadaniu jej listów do E. i proponuję ich zwrot za 100 zł. Czekam na Panią we wtorek naprzewiw Kasy Oszczędności i na znak 2 razy chrząknę. Gdyby Pani się na to nie zgodziła, jeden list odeślę do Inspektora szkolnego, a drugi do męża". Pani M. przyjechała do Kołomyi ' udała się wprost do wydziału śledczego, a gdy nazajutrz p. Tymoczko przyszedł po 100 zł. i dwa razy chrząknął, uczul ciężką dłoń wywiadowcy na swojem ramieniu... — Obecnie Tymoczko odpowiadał przed sądem za wymuszenie i został skazany na 6 miesięcy więzienia. Podczas rozprawy macocha oskarżonego przez godzinę mdlała, doszłoby do katastrofy. — fatalne listy sędzia zwrócił nauczycielce, która przyrzekła sobie, że już nigdy nie będzie pisała listów miłosnych, chyba do własnego męża.
=========================================================================
Echo. 1932-07-29 R. 8 nr 208
Z Kołomyi donoszą:
W Utoropach, nad Kołomyja mieszka możny gospodarz Dmytro Filipowicz, kt6ry posiada piękną córkę Helenę. Do tej Heleny począł "stroić koperczaki" Michajluk Wasyl i jak opowiadają wtajemniczeni pozyskał serduszko swej bogdanki. Wszystko zatem byłoby w porządku, gdyby nie pech prześladujący zakochanych.
Ojciec bowiem Heleny, którego Wasyl Michajluk poprosił o rękę tejże, wyrzucił za drzwi przyszłego zięcia ze słowami: "Jak mi się jeszcze raz pokażesz, to ci sprawię takie lanie, że cię rodzony ojciec nie pozna".
Takiego afrontu nie mógł znieść Michajluk, to też udał się z żalami do ojca, prosząc go o interwencję. Zwołano więc naradę, do której wszedł zięć Dm. Michajluka Koszewka Waryl. Wynik narady był następujący: Zastrzelić ojca, potem zabrać córkę.
W trzech więc uzbrojeni w rewolwer i sierkierą zaczaili się na Filipowicza. O godzinie 20,45, gdy ten przechodził przez t. zw. tłokę gminną oddali 2 strzały, które na szczęście chybiły. Widzxąc to napastnicy rzucili się na F., zadając mu siekierą dwa cięcia w lewą łopatkę.
Rannemu pierwszej pomocy udzielił posterunkowy, który zaalarmowany strzałami przybiegł na miejsce czynu.
Sprawcy zostali ujęci i odstawieni do Kołomyi.
========================================================================
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz