Smutna historia, która miała miejsce na stacji kolejowej w Gałkówku..
Zamieszczam poniżej dwa artykuły zamieszczone w gazetach: Ilustrowana Republika i Głos Polski.
Ilustrowana Republika. 1929-01-24 R. 7 nr 24
Echa katastrofy kolejowej.
Dyżurny ruchu stacji Gałkówek skazany przez sąd.
W dniu 30 lipca ub. roku stacja Galkówek była widownią strasznej katastrofy kolejowej, która pociągnęła za sobą kilka ofiar w ludziach i straty materialne. O godzinie 11 wieczorem ze Słotwin wyruszył pociąg towarowy w kierunku Gałkówka. Gdy pociąg znajdował się już w odległości kilkuset metrów od Gałkówka, maszynista Aleksander Wiktorowski zauważył, że semafor był opuszczony. Momentalnie wstrzymał bieg lokomotywy. W tym samym czasie ze stacji Gałkówek wyruszał drugi pociąg towarowy w kierunku Slotwin. Dyżurny ruchu stacji Galkówek Saturnin Biały oświadczył maszyniście tego pociągu Józefowi Piotrowi Wigdorowiczowi iż tor jest wolny, podczas gdy na tych samych szynach zatrzymał się w pobliżu stacji pociąg zdążający ze Słotwin. Maszynsta Wigdorowicz ruszył w drogę całą parą i wskutek panujących ciemności dopiero w odległości kilku metrów zauważył pociąg, stojący na tym samym torze i już nie mógł zahamować lokomotywy. Nastąpiło straszne zderzenie. Rozległ się ogłuszający HUK DRUZGOTANYCH WAGONÓW i przeraźliwy krzyk nieszczęśliwych kolejarzy, którzy nie zdążyli wyskoczyć z pociągu. Hamulcowy Józef Molicki, który w chwili, gdy nastpiła katastrofa znajdował się na brzegu drugiego wagonu, został zmasakrowany. Z pod zdruzgotanego wagonu wvdobyto
KRWAWE STRZĘPY CIAŁA LUDZKIEGO.
Kilku innych kolejarzy doznało ciężkich obrażeń cielesnych. Przewieziono ich do szpitala. Gdy wieść o katastrofie dotarła do Gałkówka, dyżurny ruchu Białv pobiegł do zawiadowcy stacji p. Pyszkowskiego, któremu zameldował o zderzeniu i przyznał się, że zapomniał skierować pociąg towarowy ze Slotwin na inny tor. Na miejsce katastrofy zjechała specjalna komisja śledcza, która przeprowadziła skrupulatne dochodzenie. Ustalono przedewszystkiem straty poniesione przez skarb państwa. Pięć wagonów zostało zdruzgotanych, obie lokomotywy zaś poważnie uszkodzone. Po ukończeniu dochodzenia Biały został natychmiast aresztowany. W dniu wczorajszym znalazł się on przed sądem okręgowym, który sprawę tę rozważał pod przewodnictwem sedzego Kozłowskiego w asyście sędziów Fajta i Tauberszlaka. Biały na sprawę twierdził z całą stanowczością, że uczynił wszystko, co do niego należało. — Byłem tego dnia strasznie przepracowany — tłumaczył sie — przepuściłam przez Gałkówek 80 pociągów, a prócz tego musiałem jeszcze doglądać kasy. To była praca ponad moje siły. Świadkowie naogól zeznawali nieprzychylnie dla oskarżonego. Prokurator Mandecki w swem przemówieniu domagał się surowej kary. Sąd skazał Białego na rok i 6 miesięcy więzieńia z pozbawieniem praw, zaliczając mu areszt prewencyjny,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz