Jeszcze wczoraj, w godzinach nocnych rozmawiałem przez telefon z Dominikiem Trojakiem. Mamy wspólnie troszeczkę pomysłów na "ożywienie" mieszkańców Borowej i Zielonej Góry, lecz nie jest to temat na dzisiaj.
Na zakończenie naszej rozmowy Dominik poraz wtóry wspomiał o artykule z łódzkiej gazety mówiącej o rosyjskich skarbach z 1914 roku zakopanych w okapach gałkowskich. Długo nie musiałem szukać! - znalazłem ten napradę ciekawy artykuł, ile w nim prawdy, a ile fantazji, zostawiam do oceny czytelników!
Express Wieczorny Ilustrowany. 1933-05-06 R. 11 nr 125
Kocioł ze złotem pod Gałkówkiem
został wykopony i skradziony przez dwuch
osobników, którzy przybyli na koniach. Przypuszczalnie w kotle mieściła się kasa jednego z pułków rosyjskich
Lódź, 6 maja.
(ak)
Leśniczy wsi Gałkówek, pod
Koluszkami dokonał wczoraj nad ranem niezwykle sensacyjnego odkrycia. O godzinie 5-ej rano, w lesie gałkowskim,
w odległości 1500 metrów od prochowni znalazł on wykopany, olbrzymi kocioł żołnierski.
Kocioł był miejscami nadżarty przez
rdze, Przy otworze jego, w miejscach zetknięcia z przykrywą, widniały
świeże ślady odbicia wieka.
Znalezienie kotła w tem miejscu wydało się leśniczemu mocno podejrzane, tembardziej, że okoliczni chłopi opowiadali ciągle o jakichś skarbach, rzekomo zakopanych w lesie gałkówskłm,
w miejscu odległem o kilkaset metrów
od cmentarza.
Chodziły słuchy, iż podczas walk.
toczonych miedzy rosyjskimi wojskami a niemcami, grupa rosjan zakopała
w nieznanem miejscu ogromny kocioł,
pełen zrabowanych brylantów i złota.
Nawet do niedawna ludzie opowiadali, iż w parne i ciemne noce można było ujrzeć wydobywający się z ziemii blask, który miał dowodzić obecności kruszcu. Bezpośrednio, po swym odkryciu leśniczy skomunikował się z tamtejszym posterunkiem policji.
Prowizorycznie przeprowadzone dochodzenia utwierdziły wersję o znalezieniu bezcennych skarbów.
Dzień przed odkryciem leśniczego, a więc w czwartek do Gałkowa przyjechali jacyś dwaj
NA KONIACH MĘŻCZYŹNI.
Przybyli zachowywali się b. tajemniczo. Cały prawie dzień spędzili w lesie gałkowskim, zajęci dokonywaniem ziemnych pomiarów. Chłopi myśleli, ze to miernicy, którzy przyjechali do Gałkówka, aby dokonać w lesie pomiarów. Podobno nawet jeden z przybyłych tłomaczył swoją obecność.
Sam leśniczy oświadczył, że gdy wieczorem obchodził las, NIE ZNALAZŁ W TEM MIEJSCU KOTŁA, tak, ze mógł być on wykopany jedynie w nocy. W miejscu, gdzie leżał ukryty kocioł znajdowała się w 1915 r. pierwsza linja okopów niemieckich. Podczas walk okopy zdobywali kolejno niemcy, to znów rosjanie. Widocznie podczas pobytu w nich wojsk rosyjskich bezcenne skarby, zrabowane ludności
UKRYTO W TYM KOTLE.
O tem, że skarby zostały zakopane przez rosjan świadczy fakt, iż Niemcy pieniądze nosili w papierach, natomiast pułkowa kasa rosyjska zawierała jedynie złoto i kosztowności. Sam kocioł leżał w ziemi przynajmniej kilkanaście lat.
Na slad dwóch tajemniczych jeźdzców NIE UDAŁO NARAZIE NATRTAFIĆ. Wedle prawdopodobieństwa byli to DWAJ ŻOŁNIERZE JEDNEJ Z JEDNĄ Z WOJUJĄCYCH ZE SOBĄ ARMJI I DLATEGO PRZYJECHALI NA KONIACH, gdyż nazwy wsi nie pamiętali, ale orjentowali się jedynie po właściwościach terenowych.
Wiadomość o wykopaniu i skradzenia bezcennych skarbów wywołała wśród władz policyjnych i ludności KOLOSALNE WRAŻENIE. Rozwiązanie tajemniczej zagadki co dokładnie zawierał rosyjski kocioł wojskowy i kim byli tajemniczy jeźdzcy nastąpi chyba w dniu dzisiejszym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz