poniedziałek, 8 listopada 2021

Bechcice - Walka o niemiecką szkołę - Litzmannstädter Zeitung - 1944



Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1944-01-30 Jg. 27 nr 30


Niemieckie kobiety dzielnie walczyły o szkołę dla osadników

                                  Stara i nowa szkoła w heskiej osadzie Bechcice.
 

     Znana heska kolonia Bechcice koło Nertal, która zachowała swoją niemieckość i swój "ziemiański" męski charakter przez ponad sto lat w sposób całkowicie niezafałszowany i pomimo wszelkich trudności, nie była oczywiście często w stanie zapewnić sobie tego bez walki, czego charakterystycznym przykładem był spór o niemiecką szkołę. Powstała około 80 lat temu szkoła podstawowa, którą z wielkim poświęceniem stworzyli sami koloniści, była najstarszą w dawnym powiecie Lutomiersk, obecnie Nertal. I już sam ten fakt niemieckiej przewagi mógł być zawsze cierniem w boku Polaków. Próbowali więc raz po raz doprowadzić do zatrzymania tej szkoły osadników. Działo się tak zwłaszcza od czasu, gdy zamieszkała przez Polaków wieś Bechcice 6 posiadała własną szkołę podstawową. Nie ustawały petycje, które Niemcy z Bechcic musieli wciąż ponawiać do władz szkolnych przeciwko chęci zamknięcia szkoły. Były senator Utta musiał również wielokrotnie wstawiać się w imieniu wyższych rangą Hesów w czasie obcego panowania. Tuż przed kampanią polską - było to w 1938 roku - obcy władcy chcieli wykończyć szkołę "na zimno", że tak powiem. Po prostu zdecydowali, że polski nauczyciel powinien przenieść się ze wsi do kolonii szkolnej, a niemiecki nauczyciel powinien wyjechać. Prawdopodobnie zakładali, że gdy w niemieckim domu szkolnym zamieszka Polka, to dalsza polonizacja nastąpi samoistnie. Heskie kobiety jednak natychmiast przejrzały ten zamiar i zgodziły się nie dopuścić do tego aktu przemocy. Kiedy więc podjechał samochód z meblami polskiej nauczycielki, wszystkie matki, które posłały dzieci do szkoły, były tam na znak protestu. Niemiecki gospodarz przybił też gwoździami drzwi do mieszkania nauczyciela, tak że Polakom nie było łatwo wprowadzić się do niemieckiego budynku szkolnego. Wkrótce jednak na miejscu pojawiła się polska policja, która bezlitośnie znęcała się nad niemieckimi kobietami i postawiła je przed sądem. Niemiecki nauczyciel został zmuszony do zamieszkania w domu rolnika. Stało się to, czego się obawiano, bo Polka wszelkimi sposobami starała się nie dopuścić do lekcji niemieckiego dla "Szwabów", jak niesłusznie nazywano tu także heskich osadników. Rodzice musieli więc zrobić wiele, aby poprawić znajomość języka niemieckiego swoich dzieci. W międzyczasie odbył się proces przeciwko Niemcom w Pabianicach, w którym objęto ich nadzorem policyjnym. Od tej pory musieli dwa razy w tygodniu meldować się na policji w Lutomiersku, co oznaczało łączną odległość około 8 kilometrów. Ale mimo wszystko zachowali swoją rodową heską lojalność i poczucie humoru. Żona starego rolnika Scharmanna powiedziała nam, że gdyby Polacy podczas przymusowego marszu do Lutomierska szydzili z nich i pytali, czy chcą iść do Berlina, odpowiedzieliby równie gładko: "Nie, do Krakowa, będziemy dalej narzekać! Ale pewnego dnia matki z Lutomierska w ogóle nie wróciły, bo zostały odstawione bez dalszego biegu. Ale do osady przyszedł posłaniec i powiedział im, że kobiety zostaną zwolnione tylko wtedy, gdy wpłacą kaucję w wysokości 50 zł każda. Po zapłaceniu tej kwoty kobiety zostały wypuszczone. Bechcickiej "wojnie szkolnej" położyła kres amnestia Piłsudskiego, aż do ostatecznego wyzwolenia. Teraz jednak niemieckie dzieci z kolonii Bechcice i te z przesiedlonej wsi o tej samej nazwie uczęszczają do nowej szkoły wiejskiej, wybudowanej w osadzie w harmonii.  




Stara i nowa szkoła w heskiej osadzie BechciceStara i nowa szkoła w heskiej osadzie Bechcice  Znana heska kolonia Bechcice koło Nertal, która zachowała swoją niemieckość i swój "ziemiański" męski charakter przez ponad sto lat w sposób całkowicie niezafałszowany i pomimo wszelkich trudności, nie była oczywiście często w stanie zapewnić sobie tego bez walki, czego charakterystycznym przykładem był spór o niemiecką szkołę. Powstała około 80 lat temu szkoła podstawowa, którą z wielkim poświęceniem stworzyli sami koloniści, była najstarszą w dawnym powiecie Lutomiersk, obecnie Nertal. I już sam ten fakt niemieckiej przewagi mógł być zawsze cierniem w boku Polaków. Próbowali więc raz po raz doprowadzić do zatrzymania tej szkoły osadników. Działo się tak zwłaszcza od czasu, gdy zamieszkała przez Polaków wieś Bechcice 6 posiadała własną szkołę podstawową. Nie ustawały petycje, które Niemcy z Bechcic musieli wciąż ponawiać do władz szkolnych przeciwko chęci zamknięcia szkoły. Były senator Utta musiał również wielokrotnie wstawiać się za Hesjanami wyższego stopnia w czasie obcego panowania. Tuż przed kampanią polską - było to w 1938 roku - obcy władcy chcieli wykończyć szkołę "na zimno", że tak powiem. Po prostu zdecydowali, że polski nauczyciel powinien przenieść się ze wsi do szkoły kolonijnej, a niemiecki nauczyciel powinien odejść. Prawdopodobnie zakładali, że gdy w niemieckim domu szkolnym zamieszka Polka, to dalsza polonizacja nastąpi samoistnie. Heskie kobiety jednak natychmiast przejrzały ten zamiar i nie zgodziły się  dopuścić do tego aktu przemocy. Kiedy więc podjechał samochód z meblami polskiej nauczycielki, wszystkie matki, które posłały dzieci do szkoły, były tam na znak protestu. Niemiecki gospodarz przybił też gwoździami drzwi do mieszkania nauczyciela, tak że Polakom nie było łatwo wprowadzić się do niemieckiego budynku szkolnego. Wkrótce jednak na miejscu pojawiła się polska policja, która bezlitośnie znęcała się nad niemieckimi kobietami i postawiła je przed sądem. Niemiecki nauczyciel został zmuszony do zamieszkania w domu rolnika. Stało się to, czego się obawiano, bo Polka wszelkimi sposobami starała się nie dopuścić do lekcji niemieckiego dla "Szwabów", jak niesłusznie nazywano tu także heskich osadników. Rodzice musieli więc zrobić wiele, aby poprawić znajomość języka niemieckiego swoich dzieci. W międzyczasie odbył się proces przeciwko Niemcom w Pabianicach, w którym objęto ich nadzorem policyjnym. Od tej pory musieli dwa razy w tygodniu meldować się na policji w Lutomiersku, co oznaczało łączną odległość około 8 kilometrów. Ale mimo wszystko zachowali swoją rodową heską lojalność i poczucie humoru. Żona starego rolnika Scharmanna powiedziała nam, że gdyby Polacy w czasie przymusowego marszu do Lutomierska szydzili z nich i pytali, czy chcą iść do Berlina, odpowiedzieliby tak samo wymijająco: Nie, do Krakowa, będziemy się dalej męczyć! Ale pewnego dnia matki z Lutomierska w ogóle nie wróciły, bo zostały odstawione bez dalszego biegu. Ale do osady przyszedł posłaniec i powiedział im, że kobiety zostaną zwolnione tylko wtedy, gdy wpłacą kaucję w wysokości 50 zł każda. Po zapłaceniu tej kwoty kobiety zostały wypuszczone. Bechcickiej "wojnie szkolnej" położyła kres amnestia Piłsudskiego, aż do ostatecznego wyzwolenia. Teraz jednak niemieckie dzieci z kolonii Bechcice i te z przesiedlonej wsi o tej samej nazwie uczęszczają do nowej szkoły wiejskiej, wybudowanej w osadzie w harmonii.  


    Die bekannte Hessenkolonie Bechcice bei Nertal, die ihr Deutschtum und ihre land« männische Eigenart über ein Jahrhundert ganz unverfälscht und allen Schwierigkeiten zum Trotz erhielt, konnte dies natürlich sehr oft nicht ohne Kampf durchsetzen, wobei der Streit um die deutsche Schule charakteristisch war. Die vor rund 80 Jahren geschaffene Volksschule, die die Kolonisten mit viel Opfern selbst ins Leben riefen, war die älteste im früheren Bezirk Lutomiersk, heute Nertal. Und allein diese Tatsache des deutschen Vorsprungs mag den Polen immer ein Dorn im Auge gewesen sein. So versuchten sie immer wieder diese Schule der Siedler zum Erliegen zu bringen. Dies geschah vor allem von der Zeit an, da das eigentliche von Polen bewohnte Dorf Bechcice 6eine eigene Volksschule hatte. Die Eingaben, die die Bechcicer Deutschen immer wieder bei der Schulbehörde gegen die Schließungsgelüste machen mußten, brachen nicht ab. Wiederholt mußte sich auch der einstige Senator Utta für die Hessen höheren Ortes während der Fremdherrschaft verwenden. Kurz vor dem Polenfeldzug — es war im Jahre 1938 — wollten dann die fremden Machthaber die Schule gewissermaßen „kalt" erledigen. So bestimmten sie einfach, daß die polnische Lehrerin aus dem Dorf in die Kolonie Schule ziehen sollte, weswegen der deutsche Lehrer das Feld räumen sollte. Sie gingen wohl dabei von der Ansicht aus, das — wenn erst einmal eine Polin im deutschen Schulhaus wohne — die weitere Polonisierung sich von selbst einstellen werde. Diese Absicht hatten aber die Hessenfrauen sofort durchschaut und sie waren sich einig, diesen Gewaltakt nicht zuzulassen. Als also der Wagen mit den Möbeln der polnischen Lehrerin anrollte, da waren alle Mütter, die Kinder zur Schule schickten, geschlossen zur Stelle, zum Zeichen des Protestes. Ein deutscher Bauer hatte zudem die Tür zur Lehrerwohnung vernagelt so daß es nicht ohne weiteres zum „polnischen Einzug" ins deutsche Schulhaus kam. Doch bald erschien die polnische Polizei auf dem Plan, mißhandelte rücksichtslos die deutschen Frauen und brachte sie zur Anzeige. Der deutsche Lehrer mußte notgedrungen zu einem Bauern ins Haus ziehen. Was man befürchtet hatte, trat ein, denn die Polin suchte mit allen Mitteln den Deutschunterricht für die „Schwaben", wie man auch hier fälschlicherweise die Hessensiedler nannte, zu unterbinden. So mußte dann das Elternhaus viel an den deutschen Sprachkenntnissen seiner Zöglinge nachhelfen. Inzwischen hatte ein Prozeß gegen die Deutschen ln Pabianitz stattgefunden, durch den die Beteiligten unter Polizeiaufsicht gestellt wurden. Sie mußten sich von nun an zweimal wöchentlich In Lutomiersk bei der Polizei melden, was immer einen Gesamtweg von rund 8 Kilometer bedeutete. Doch sie behielten trotz allen ihre angestammte Hessentreue und ihren Humor. So erzählte die alte Bäuerin Scharmann, daß, wenn die Polen ihnen bei ihrem Zwangsmarsch nach Lutomiersk hämisch nachgerufen hätten, ob sie nach Berlin wollten, sie genau so schlagfertig geantwortet hätten Nein, nach Krakau, wir werden uns weiter BESCHWEREN ! Aber eines Tages kamen die Mütter von Lutomiersk gar nicht zurück, denn man hatte sie kurzerhand eingesteckt. Dafür kam aber ein Bote in die Siedlung, der mitteilte, daß die Frauen nur gegen eine Kaution von 50 Zloty je Person freigelassen würden. Als dies gezahlt war, ließ man die Bewohnerinnen frei. Der „Schulkrieg" von Bechcice wurde dann durch eine Pilsudski-Amnestie beendet, bis es zur endgültigen Befreiung kam. Jetzt gehen aber die deutschen Kinder von Bechcice-Kolonie und die aus dem gleichnamigen Umsiedlerdorf einträchtig in die neue, in der Siedlung ausgebaute Dorfschule.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz