środa, 13 października 2021

Mileszki - KIEDY MILESZKI BYŁY WSIĄ - Frantzman - Weiss - Dziennik Łódzki - Anna Gronczewska - 2009 - cz.3

 

    Jak na część miasta, w Mileszkach urzędują dziwne instytucje: Koło Gospodyń Wiejskich, Ochotniczą Straż Pożarną z własną remizą. Centrum mieści się przy ul. Pomorskiej, głównej ulicy osiedla. Dawniej była to ul. Średnia, po wojnie Nowotki. Po włączeniu Mileszek do miasta, Pomorska stała się najdłuższą ulicą Łodzi. W centrum osiedla jest też charakterystyczny staw przeciwpożarowy. Nową remizę wybudowano w Mileszkach, kiedy należały jeszcze do gminy Nowosolna.

- Wcześniej remiza byłą drewniana – wspomina Teresa Badowska. - Teść mój Władysław był prezesem miejscowej straży. Do pożaru jeździło się konnym wozem strażackim.

Koło Gospodyń Wiejskich w Mileszkach w ubiegłym roku obchodziło 90 rocznicę powstania. O jego historii opowiadają kroniki. W najstarszej umieszczono zdjęcie wycieczki koła gospodyń do … Łodzi. Grupa pań i dzieci stoi przed bramą Zakładów Przemysłowych im. Poznańskiego. Do kroniki wklejono też pochodzącą z 1939 roku legitymację jednej z członkiń koła, Janiny Kicińskiej. W roku 1950 Koło Gospodyń Wiejskich w Mileszkach wygrało pralkę „Franię”, która była ustawicznie wypożyczana. W prywatnych mieszkaniach organizowano kursy kroju, szycia, gotowania, pieczenia ciast. U Joanny Kicińskiej uczono się haftowania i szycia, a u Józefy Badowskiej przeprowadzono tygodniowy kurs gotowania od podstaw. Kursy kończyły się zazwyczaj zabawą w remizie. Organizowano też konkursy. Nagrodami były wiadra cynkowe i bańki na mleko.

Teresa Badowska trochę żałuje dawnych czasów. Koło gospodyń miało większe pole do działania, teraz brakuje na wszystko pieniędzy.

79-letnia Krystyna Kosior z domu Witczak w Mileszkach spędziła całe życie. Wspomina, że kiedyś przy ul. Pomorskiej stały drewniane domy, kryte słomą. Po stronie kościoła znajdowały się niemieckie gospodarstwa. Do Frantzmana należało 60 mórg, a 16 do innego Niemca, Biasłasiewicza, który podczas wojny zmienił nazwisko na Weiss.

- Stary Frantzman umarł podczas okupacji – opowiada pani Krystyna. - Przed śmiercią zapowiedział, że gdy Polacy przyjdą na jego pogrzeb do kościoła, to żeby ich nie wyrzucać. Pogrzeb odbył się w starym kościele w Nowosolnej. Polaków przyszło dużo. Niemiecki ksiądz powiedział, że Polacy to tacy sami bracia jak Niemcy. Wszyscy Niemcy wyszli z kościoła. Na drugi dzień ksiądz został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego.


                          -----------------------------------------------------------------


     Für einen Stadtteil beherbergt Mileszki einige seltsame Institutionen: Der Kreis der Landfrauen, die Freiwillige Feuerwehr mit eigenem Feuerwehrhaus. Das Zentrum befindet sich in der Pomorska-Straße, der Hauptstraße der Siedlung. Dies war früher die Średnia-Straße, nach dem Krieg Nowotki. Nach der Eingemeindung von Mileszki in die Stadt wurde die Pomorska zur längsten Straße in Łódź. In der Mitte des Anwesens befindet sich auch ein charakteristischer Feuerteich. Das neue Feuerwehrhaus wurde in Mileszki gebaut, als es noch zur Gemeinde Nowosolna gehörte.

- Vorher war die Feuerwache aus Holz", erinnert sich Teresa Badowska. - Mein Schwiegervater Władysław war der Vorsitzende der örtlichen Feuerwehr. Wir fuhren mit einem pferdegezogenen Feuerwehrauto zum Feuer.

Der Kreis der Landfrauen in Mileszki feierte im vergangenen Jahr sein 90-jähriges Bestehen. Ihre Geschichte wird in Chroniken erzählt. Die älteste Chronik enthält ein Foto von der Reise des Kreises nach ... Łódź. Eine Gruppe von Frauen und Kindern steht vor dem Tor des Industriewerks Poznański. Eine Karte aus dem Jahr 1939 von Janina Kicińska, einer der Mitglieder des Kreises, wurde ebenfalls in die Chronik eingeklebt. 1950 gewann der Kreis der Landfrauen in Mileszki eine "Frania"-Waschmaschine, die immer wieder ausgeliehen wurde. In Privathaushalten wurden Schneide-, Näh-, Koch- und Kuchenbackkurse organisiert. Bei Joanna Kicińska lernten die Menschen Sticken und Nähen, und bei Józefa Badowska wurde ein einwöchiger Grundkurs im Kochen organisiert. Die Kurse endeten in der Regel mit einer Party in der Feuerwache. Außerdem wurden Wettbewerbe organisiert. Zu den Preisen gehörten Zinkeimer und Milchkannen.

Teresa Badowska bedauert die alten Zeiten ein wenig. Der Frauenklub hatte mehr Handlungsspielraum, aber jetzt reicht das Geld nicht mehr für alles.

Die 79-jährige Krystyna Kosior, geborene Witczak, hat ihr ganzes Leben in Mileszki verbracht. Sie erinnert sich, dass es in der Pomorska-Straße früher strohgedeckte Holzhäuser gab. Auf der Kirchenseite gab es deutsche Bauernhöfe. Sechzig Hektar gehörten Frantzman und sechzehn einem anderen Deutschen, Biasłasiewicz, der seinen Namen während des Krieges in Weiss änderte.

- Der alte Frantzman starb während der Besatzung - sagt Krystyna. - Bevor er starb, kündigte er an, dass er die Polen, die zu seiner Beerdigung in die Kirche kamen, nicht hinauswerfen würde. Die Beerdigung fand in der alten Kirche in Nowosolna statt. Es kamen viele Polen. Der deutsche Pfarrer sagte, dass die Polen die gleichen Brüder sind wie die Deutschen. Alle Deutschen verließen die Kirche. Am nächsten Tag wurde der Priester verhaftet und in ein Konzentrationslager gebracht.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz