Zgrupowanie (Kedyw), którego celem początkowym była ochrona Komendy Głównej Armii Krajowej, mieszczącej się w fabryce Kamlera i jego odwód, poszerzyła znacznie stan posiadania. Usadowiło się mocno między Placem Kercelego a cmentarzami: kalwińskim, ewangelickim i żydowskim - włącznie. Nie długo już spadnie nań ciężar obrony dużej części Starego Miasta. Na razie Zgrupowanie odnosi sukcesy. Coraz więcej jenców, coraz więcej zdobycznej broni i sprzętu. "Czata 49" zdobyła w pierwszych już chwilach Powstania kolumnę samochodów ciężarowych, a w nich broń i amunicję. Obsadzono ul. Leszno. Naprzeciw, blisko naszych bloków na ul. Karolkowej, mieścił się szpital Karola i Marii. Na dziedzińcu urządzono park samochodowy i warsztaty rusznikarskie. Ze zdobytych wielkich magazynów niemieckich na Stawkach zwożono samochodami mnóstwo wszelkiego dobra tak niezbędnego Powstaniu. Były to przede wszystkim mundury, bielizna, buty, skarpety i duże ilości żywności. Całe Zgrupowanie zostało prawie jednolicie umundurowane, między innymi w tak znane później w całej Warszawie "panterki", które nosiły wraz z czapkami barwy ochronnej nawet nasze dziewczęta. Wyglądały w nich uroczo, bo fason "naszych" dziewcząt był przysłowiowy. Do tego fasonu doszło potem, gdy wymagała tego sytuacja, bohaterstwo i bezgraniczne poświęcenie. Jeszcze wrócę do tego tematu.
Powstańcy w „panterkach”.(fot. Staniław Likiernik, zbiory własne)Źródło:ADAM DOMAGAŁA
Samochodami wożono również rannych do szpitali powstańczych. Dwa zdobyte czołgi 2 sierpnia były zwiastunem niemieckiego natarcia, początkowo nie skordynowanego, a później po przybyciu z rozkazu Himmlera i objęciu dowództwa w Warszawie (około 7 sierpnia 44r.) SS-Obergruppenführera von dem Bach-Zalewskiego - metodycznego, przy pomocy dodatkowych sił wydzielonych przez 9-tą armię niemiecką, jak i policji z poznańskiego - przez tegoż Himmlera. Oprócz tego działała tu brygada Rona renegata rosyjskiego Komińskiego, która wsławiła się szczególnymi okrucieństwami. Rozkazem Dowódcy Powstania Komendanta Okręgu Warszawskiego pułkownika dypl. "Montera" (Antoni Chruściel) z dnia 6 sierpnia utworzona została Grupa Północ, pod dowództwem podpułkownika Wachnowskiego (Karol Ziemski), któremu podlegały: Warszawa-Północ oraz Oddziały w Puszczy Kampinoskiej, w tym oczywiście Zgrupowanie "Radosław". Koncentrowało to w jednym ręku obronę (bo już niestety obronę) newralgicznych terenów Warszawy, kluczowych dla obrony Śródmieścia i osstatecznych losó Powstania. Wybiegam tu w opowiadaniu naprzód, tymczasem mamy pierwszy tydzień.
Widać wyraźnie zamiary Niemców. Chodzi im o wyrąbanie arterii przelotowych wschód-zachód, a więc: Most Poniatowskiego, Al.Sikorskiego, Al.Jerozolimskie i Most Kierbedzia, Chłodna, Wolska - wraz z połaczeniem tych tras. Stąd nacisk na Wolę w pierwszym rzędzie. Oddziały na skrajnych liniach Woli, wobec częściowego tylko (40%) przewidywanego stanu ludzi i około 50% przewidzianej broni szybko, bo już 1 i 2 sierpnia zostały zepchnięte w bezpośredni rejon Obrony Kedywu i częściowo zniszczone. Niemcy przed czołgami pędzili ludnośc cywilną. Wola stała w płomieniach i częściowo w gruzach po silnym nalocie bombowców. Rozpoczęła się rzeź bezbronnej ludności cywilnej, której nie udało się ujść w rejon obrony Zgrupowania "Radosław". Na Karolkowej płatami opadał (spalone resztki) popiół z palącej się Woli. Jednocześnie Niemcy nacierali mocno na linię cmentarzy. Ogniem moździerzy obkładano nie tylko cmentarze, ale i ul. Karolkową. Trzeciego chyba dnia ginie brat dowódcy plutonu "Mieczyków" w drzwiach klatki schodowej swojego domu. Była to pierwsza tak bezpośrednio widziana śmierć. Zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie zwłaszcza, ze obecny był prz tym podporucznik "Miecz" (brat). W miarę upływu dni tych śmierci było już tyle, że człowiek siła rzeczy przyzwyczajał się do niej, czekał jakby swojej kolei, ale obojętny na nią nie był do końca. Bolesne straty zadawali nam tzw. "gołębiarze" (przyczajeni na strychach Niemcy i volksdeutsche, którzy wybierali sobie czułe cele, niczego nie spodziewających się ludzi). Walka z nimi była bezpardonowa. Na ogół płacili głową. Pamiętam 4-go czy 5-go sierpnia wyłowiono z ludności cywilnej szereg osób, konfidentów i volksdeutschów. Ustawiono ich pod ścianą z rękami do góry. Zrobił to jakiś nasz oficer, który wśród zatrzymanych rozpoznał gestapowca. Musiał mieć z gestapo jakieś bolesne porachunki, bo z zupełnym obłędem w oczach walił pistoletem w kark gestapowca. Chciał wszystkich rozstrzelać. Zjawił się ktoś wyższy rangą, oficera usunięto, a zatrzmanymi zajął się sąd.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Die Gruppierung (Kedyw), deren ursprüngliches Ziel darin bestand, das Hauptquartier der Heimatarmee in der Kamler-Fabrik und ihren Rückzugsort zu schützen, weitete sich erheblich aus. Sie ließ sich zwischen dem Kercelego-Platz und den Friedhöfen nieder: calvinistisch, evangelistisch und jüdisch - alles inklusive. Bald würde die Last der Verteidigung eines großen Teils der Altstadt auf sie fallen. Vorläufig ist die Gruppe erfolgreich. Mehr und mehr Kriegsgefangene, mehr und mehr erbeutete Waffen und Ausrüstung. "Czata 49" erbeutete in den ersten Momenten des Aufstandes eine Kolonne von Lastwagen, in denen sich Waffen und Munition befanden. Die Leszno-Straße wurde mit einer Garnison besetzt. Gegenüber, in der Nähe unserer Wohnblöcke in der Karolkowa-Straße, befand sich das Krankenhaus Karol und Maria. Im Innenhof wurden ein Parkplatz und eine Büchsenmacherwerkstatt eingerichtet. Aus den großen deutschen Lagerhäusern in der Stawki-Straße, die erobert worden waren, brachten Autos alle Arten von Waren, die für den Aufstand so notwendig waren. Dabei handelte es sich hauptsächlich um Uniformen, Unterwäsche, Schuhe, Socken und große Mengen an Lebensmitteln. Die ganze Gruppe war fast einheitlich gekleidet, unter anderem in die später in ganz Warschau berühmten "Armeetarn"-Uniformen, die zusammen mit Mützen getragen wurden, auch von unseren Mädchen. Sie sahen darin bezaubernd aus, denn der Schnitt "unserer" Mädchen war sprichwörtlich. Zu diesem Schnitt gesellten sich später, als die Situation es erforderte, Heldentum und grenzenlose Hingabe. Ich werde auf dieses Thema zurückkommen.
Die Verwundeten wurden auch mit Autos in die Krankenhäuser der Aufständischen gebracht. Zwei erbeutete Panzer am 2. August läuteten den deutschen Angriff ein, der zunächst unkoordiniert und später, nachdem SS-Obergruppenführer von dem Bach-Zalewski auf Befehl Himmlers in Warschau eingetroffen war und das Kommando übernommen hatte (um den 7. August 1944), methodisch und mit Hilfe zusätzlicher Kräfte, die von der 9. Außerdem war hier die Ron-Brigade des abtrünnigen Russen Kominsky aktiv, die für ihre besonderen Gräueltaten berüchtigt war. Auf Befehl des Befehlshabers des Aufstandes im Distrikt Warschau, Oberst "Monter" (Antoni Chrusciel) wurde am 6. August die Gruppe Nord unter dem Kommando von Oberstleutnant Wachnowski (Karol Ziemski) gebildet, dem sie unterstellt war: Warschau-Nord und Abteilungen im Kampinos-Wald, darunter natürlich die Gruppierung "Radoslaw". Damit wurde die Verteidigung der entscheidenden Gebiete Warschaus, die für die Verteidigung des Distrikts Srodmiescie und für das Schicksal des Aufstands entscheidend waren, in eine Hand gelegt (wie sie leider schon verteidigt wurde). Ich gehe in dieser Geschichte weiter, in der Zwischenzeit haben wir die erste Woche.
Man kann die Absichten der Deutschen klar erkennen. Sie wollen Ost-West-Verkehrswege kappen: Poniatowski-Brücke, Al.Sikorskiego, Al.Jerozolimskie und Kierbedzia-Brücke, Chłodna, Wolska - sowie die Verbindung dieser Strecken. Daher die Betonung von Wola in erster Linie. Die Einheiten in den äußersten Linien der Wola, die nur über einen Teil (40 %) der erwarteten Mannstärke und etwa 50 % der erwarteten Waffen verfügten, wurden am 1. und 2. August schnell in den direkten Bereich der Kedyw-Verteidigung gedrängt und teilweise zerstört. Die Deutschen hetzten die Zivilisten vor den Panzern. Wola stand in Flammen und lag nach schweren Bombardierungen teilweise in Trümmern. Es begann ein Gemetzel an wehrlosen Zivilisten, denen es nicht gelang, sich in das Gebiet der "Radoslaw"-Gruppierung zu retten. In der Karolkowa-Straße fiel die Asche der brennenden Wola in Flecken herunter (verbrannte Überreste). Zur gleichen Zeit griffen die Deutschen die Friedhofsreihe massiv an. Der Mörserbeschuss betraf nicht nur die Friedhöfe, sondern auch die Karolkowa-Straße. Vermutlich am dritten Tag wurde der Bruder des Kommandeurs des Mieczys"-Zuges in der Treppentür seines Hauses getötet. Es war der erste so direkt erlebte Tod. Das hat mich sehr beeindruckt, vor allem, dass Oberleutnant "Miecz" dort anwesend war. (Bruder) war anwesend. Im Laufe der Tage gab es so viele Todesfälle, dass man sich an sie gewöhnte, darauf wartete, dass sie an der Reihe waren, ihnen aber nicht völlig gleichgültig gegenüberstand. Schmerzhafte Verluste fügten uns die so genannten "Taubenschützen" zu (Deutsche und Volksdeutche, die auf den Dachböden lauerten und sich empfindliche Ziele, ahnungslose Menschen, aussuchten). Der Kampf mit ihnen war erbarmungslos. Sie bezahlten in der Regel mit ihrem Kopf. Ich erinnere mich, dass am 4. oder 5. August eine Reihe von Personen, Informanten und Volksdeutsche, aus der Zivilbevölkerung herausgegriffen wurden. Sie standen mit erhobenen Händen an einer Wand. Dies geschah durch einige unserer Beamten, die einen Gestapo-Mann unter den Gefangenen erkannten. Er muss schmerzhafte Erfahrungen mit der Gestapo gemacht haben, denn er schlug dem Gestapo-Mann mit dem Wahnsinn in den Augen die Pistole an den Hals. Er wollte alle erschießen. Es erschien jemand von höherem Rang, der Beamte wurde abgesetzt und die Verhafteten wurden vor Gericht gestellt.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
The grouping (Kedyw), whose initial objective was to protect the Home Army Headquarters, located in Kamler factory, and its retreat, expanded considerably. It settled down firmly between Kercelego Square and cemeteries: Calvinistic, Evangelistic and Jewish - inclusive. Soon the burden of defending a large part of the Old Town would fall on it. For the time being the Group is successful. More and more prisoners of war, more and more captured weapons and equipment. "Czata 49" captured in the first moments of the Uprising a column of trucks, and weapons and ammo inside. Leszno Street was garrisoned. Opposite, close to our blocks of flats on Karolkowa Street, was located Karol and Maria Hospital. In the courtyard a car park and gunsmith's workshops were arranged. From the large German warehouses in Stawki Street which had been captured, cars brought in loads of all kinds of goods which were so necessary for the Uprising. These were mainly uniforms, underwear, shoes, socks and large quantities of food. The whole Group was almost uniformed, among others in "army camouflage" uniforms, so famous later on in the whole Warsaw, which were worn together with caps, even by our girls. They looked charming in them, because the cut of "our" girls was proverbial. This cut was joined later, when the situation demanded, by heroism and boundless devotion. I will return to this topic.
The wounded were also transported by cars to the insurgent hospitals. Two captured tanks on August 2 heralded the German attack, at first uncoordinated, and later, after SS-Obergruppenführer von dem Bach-Zalewski arrived by Himmler's order and took command in Warsaw (around August 7, 1944) - methodical, with the help of additional forces assigned by the 9th German Army, as well as the police from Poznan - by the same Himmler. In addition, the Ron brigade of the renegade Russian Kominsky, which was notorious for its particular atrocities, was active here. By the order of the Uprising Commander, Warsaw District, Colonel "Monter" (Antoni Chrusciel) on August 6th, Group North was created, under the command of Lieutenant Colonel Wachnowski (Karol Ziemski), to whom were subordinated: Warsaw-North and Detachments in the Kampinos Forest, including of course the "Radoslaw" Grouping. This concentrated in one hand the defence (as it has already been defended, unfortunately) of the crucial areas of Warsaw, crucial for the defence of Srodmiescie District and for the fate of the Uprising. I am going ahead in this story, in the meantime we have the first week.
One can clearly see the Germans' intentions. They want to cut east-west thoroughfares, that is: Poniatowski Bridge, Al.Sikorskiego, Al.Jerozolimskie and Kierbedzia Bridge, Chłodna, Wolska - together with the connection of these routes. Hence the emphasis on Wola in the first place. Units on the outermost lines of Wola, with only partial (40%) expected number of men, and about 50% of expected number of weapons, were quickly, on 1st and 2nd August, pushed into direct area of Kedyw defense, and partially destroyed. Germans were rushing civilians before tanks. Wola was in flames and partly in ruins after heavy bombardment. The slaughter of defenseless civilians began, who did not manage to escape to the area of "Radoslaw" grouping defense. On Karolkowa street ashes from burning Wola were falling down in patches (burnt remains). At the same time Germans were heavily attacking the line of cemeteries. Mortar fire was covering not only cemeteries, but also Karolkowa street. Probably on the third day the brother of the commander of "Mieczys" platoon was killed in the staircase door of his house. It was the first so directly seen death. It made a big impression on me, especially that second lieutenant "Miecz" was present there. (brother) was present. As the days went by, there were so many deaths that one got used to them, waited for their turn, but was not completely indifferent to them. Painful losses were inflicted on us by the so-called "pigeon shooters" (Germans and Volksdeutche lurking in the attics, who chose sensitive targets, unsuspecting people). The fight with them was ruthless. They usually paid with their heads. I remember on the 4th or 5th of August a number of people, informers and Volksdeutsche, were picked out from the civilian population. They were lined up against a wall with their hands up. This was done by some of our officers who recognized a Gestapo man among the detainees. He must have had some painful dealings with the Gestapo, because with complete madness in his eyes he banged his pistol on the Gestapo man's neck. He wanted to shoot everyone. Someone of higher rank appeared, the officer was removed, and the detainees were taken to court.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz